12-12-2018, 00:00
W dniach 30 listopada – 2 grudnia Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zorganizowało w Poznaniu Narodową Wystawę Rolniczą. Była ona związana z obchodami stulecia odzyskania niepodległości i miała zaprezentować osiągnięcia polskiego rolnictwa i przemiany na wsi, które zaszły w tym okresie.
Sama wystawa była w pewnym sensie niespodzianką, bowiem kilka miesięcy temu nikt o niej nie słyszał. W tym terminie miały za to odbyć się Centralne Targi Rolnicze w podwarszawskim Nadarzynie. Tymczasem organizator tychże dopiero w październiku powiadomił, że z przyczyn niezależnych od własnych działań impreza odbędzie się na początku lutego. Jak się okazało, chodziło właśnie o to, by dwie wystawy nie kolidowały ze sobą.
Narodowa Wystawa Rolnicza z założenia miała być wystawą przekrojową, przeznaczoną dla szerokiego kręgu odbiorców w każdym wieku, zwłaszcza że na Międzynarodowych Targach Poznańskich odbywały się równocześnie dwie inne imprezy: Cavaliada oraz Festiwal Sztuki i Przedmiotów Artystycznych. Jak podaje MTP, targi odwiedziło ponad 35 tys. gości, a w zaledwie trzech pawilonach pomieściło się ok. 220 wystawców. Jeden z nich prezentował przemiany w polskim rolnictwie. To, co dawne, reprezentowały ekspozycje skansenów i przedmioty charakterystyczne dla życia na wsi kilkadziesiąt lat temu, w tym zabytkowe maszyny rolnicze. Nowe można było obejrzeć na stoiskach uczelni rolniczych, innych instytucji naukowo-badawczych i przedstawicieli branży nasienniczej. Niestety, na wystawie zupełnie zabrakło nowoczesnych maszyn rolniczych, nie licząc pojedynczego ciągnika Pronar z przyczepą tej samej firmy. Honor polskich producentów ratował Agrocom, przedsiębiorstwo specjalizujące się w rozwiązaniach dla rolnictwa precyzyjnego. Na swoim stoisku zaprezentował m. in. drony przeznaczone do pozyskiwania danych o stanie upraw.
W drugim pawilonie mieściła się wystawa zwierząt hodowlanych, natomiast trzeci miał charakter głównie gastronomiczny. Dominowały w nim stoiska szkół rolniczych, gospodarstw agroturystycznych, kół gospodyń wiejskich i lokalnych grup działania. Praktycznie wszyscy mogli się pochwalić lokalnymi produktami, których zazwyczaj można było spróbować na miejscu. Obok wszystkiego, co kojarzy się z tradycyjną kuchnią polską, pojawił się też produkt nieco zaskakujący – jadalne owady od firmy HiProMine z (nomen omen!) Robakowa pod Poznaniem. Hodowca ten zaczynał od sprzedaży owadów na pasze dla zwierząt, a teraz promuje swój produkt jako białko przyszłości, nie gorsze od innych mięs. Kto zaznał kiedykolwiek szkód ze strony mącznika młynarka, może teraz słodko się zemścić i skosztować jego larw – oczywiście nie na surowo ani tym bardziej nie na żywo, choć na wystawie można było zobaczyć i żywe, i już przyrządzone.
Tak więc miłośnicy maszyn rolniczych może nie wyszli z MTP zadowoleni, ale smakosze z pewnością tak. Podobnie jak dzieci, dla których atrakcji było co niemiara, z górą klocków Lego włącznie. Ciekawe, czy Narodowa Wystawa Rolnicza pozostanie imprezą jednorazową, czy stanie się cykliczną – i w jakim kierunku rozwinie się w takim przypadku.
Podobne artykuły
Komentarze