27-06-2024, 21:50
Miód zdobywa coraz większą popularność jako zdrowsza alternatywa dla cukru i jest powszechnie używany w kuchni. Wciąż jednak można spotkać sporo nieprawdziwych informacji powtarzanych na temat tego produktu. Polska Izba Miodu przedstawia garść faktów i mitów, które każdy miłośnik miodu powinien znać.
Miód od bardzo dawna jest polecany jako produkt budujący odporność ze względu na swoje wartości bakterio-, wiruso- i grzybobójcze. Te cenne właściwości prozdrowotne to wynik obecności w miodzie flawonoidów oraz enzymów dodawanych przez pszczoły na etapie produkcji, a także niewielkiego dodatku pyłku kwiatowego, który w naturalny sposób trafia do miodu.
Miód wspomaga organizm w walce z drobnoustrojami, dlatego warto go spożywać regularnie. Jeśli lubimy dodawać miód do herbaty czy napoju imbirowego, warto pamiętać, aby je wcześniej lekko wystudzić. Miód traci swoje cenne właściwości w temperaturze 40o C, dlatego nie powinniśmy go mocno podgrzewać.
Krystalizacja miodu wciąż budzi wiele wątpliwości wśród konsumentów. Warto jednak pamiętać, że jest to naturalny proces zachodzący w każdym miodzie, który jest bezpośrednio związany ze składem złotego produktu. Miód jest bowiem roztworem cukrów prostych – glukozy i fruktozy – w wodzie, przy czym zawartość wody to zaledwie 20%. Przy tak mocno nasyconym roztworze wraz z upływem czasu krystalizacja musi siłą rzeczy nastąpić. Co najważniejsze, krystalizacja nie zmienia właściwości prozdrowotnych ani składu samego miodu.
Szybkość krystalizacji miodu różni się w zależności od jego rodzaju. W niektórych odmianach przebiega bardzo szybko (np. miód rzepakowy), w innych może trwać wiele miesięcy, a w niektórych przypadkach nawet ponad rok (np. miód akacjowy). Na tempo krystalizacji wpływają również warunki przechowywania – w im chłodniejszej temperaturze stoi miód, tym szybciej on zgęstnieje. Duże znaczenie ma również dostęp powietrza, co przyspiesza proces, dlatego miód należy przechowywać w szczelnych opakowaniach.
Ciekawostka: skrystalizowany miód w branży pasiecznej nazywany jest krupcem, zaś płynna postać miodu to patoka.
Jeszcze do niedawna na słoiczkach miodu można było znaleźć następujące oznaczenia: „mieszanka miodów pochodzących z UE i niepochodzących z UE”, „mieszanka miodów pochodzących z UE” lub „mieszanka miodów niepochodzących z UE”. Jednak zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi wszystkie nowe opakowania wprowadzane do sprzedaży po 18 kwietnia 2024 r. powinny posiadać obowiązkowe oznaczenie kraju lub krajów, w których miód został zebrany. Dzięki temu konsumenci są lepiej poinformowani, skąd pochodzi produkt.
Natomiast wyjaśnienia wymaga również samo słowo „mieszanka”, które wśród wielu osób może budzić negatywne skojarzenia. Niektórym może się wydawać, że jest to miód zmieszany z dodatkowymi składnikami, takimi jak cukier czy syrop glukozowo-fruktozowy. Nic bardziej mylnego. Mieszanka to po prostu kompozycja miodów pochodzących z różnych pasiek. Jeśli zatem wymieszamy ze sobą polski miód zebrany w różnych częściach kraju albo surowiec pozyskany od jednego pszczelarza, który posiada kilka pasiek i produkuje różne miody odmianowe, to to również będzie mieszanka miodów. Choć w tym przypadku polskie przepisy pozwalają używać zbiorczego określenia „miód polski”.
Ale po co właściwie tworzyć mieszanki miodów? Krótko mówiąc, aby zapewnić powtarzalność i standaryzację sprzedawanego produktu. Nieważne, czy jest on kupowany w sklepie przez regularnego konsumenta czy w hurtowych ilościach przez producenta płatków śniadaniowych lub tabletek na gardło. Tworzenie określonej kompozycji miodów pochodzących z różnych pasiek, krajów czy różnych odmian pozwala dostarczać za każdym razem miód, który ma podobny zapach, konsystencję i kolor. A tego właśnie oczekują zarówno sieci handlowe zamawiające produkt na sklepowe półki, jak i firmy oferujące żywność, kosmetyki lub leki bez recepty, które posiadają swoje sprawdzone technologie produkcyjne.
Miody sprowadzane z zagranicy, w szczególności te pochodzące z Chin czy Ukrainy, nie cieszą się zbyt dobrą sławą wśród polskich konsumentów. W dużej mierze wynika to z negatywnych i nieprawdziwych opinii powielanych w mediach. Dlatego największe krajowe firmy zrzeszone w Polskiej Izbie Miodu postawiły sobie za cel edukowanie konsumentów w kwestii jakości importowanego surowca.
Warto wiedzieć, że zanim produkt trafi do polskich sklepów oraz szerzej na unijny rynek, musi przejść szereg zaawansowanych badań, podczas których sprawdza się m.in. czy miód nie zawiera żadnych niedozwolonych substancji, takich jak pozostałości antybiotyków lub pestycydów. Jeśli testowana próbka surowca, zarówno ta pochodząca od polskiego, jak i zagranicznego dostawcy, nie spełnia wymogów jakościowych, to nie zostanie wprowadzona do sprzedaży jako produkt spożywczy.
Badanie importowanego miodu jest wieloetapowym procesem, a każda partia sprawdzana jest kilkukrotnie. Najpierw bada się próbkę miodu od dostawcy, następnie badany jest gotowy produkt przed jego dostarczeniem do odbiorcy, np. sieci handlowej. W kolejnym etapie niejednokrotnie ten sam produkt sprawdzany jest powtórnie właśnie przez sieć handlową czy producenta żywności, którzy mają swoje własne kryteria jakościowe i metody badawcze. Do tego dochodzą oczywiście obligatoryjne badania prowadzone przez krajową Inspekcję Weterynaryjną oraz Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Swoje testy przeprowadzają także międzynarodowi kontrolerzy oraz audytorzy jakości, którzy – na zlecenie polskich przetwórców miodu – sprawdzają go na potrzeby handlu międzynarodowego, na przykład przy wprowadzaniu do sprzedaży na rynkach pozaunijnych.
Przy wyborze miodu najważniejsze jest, aby kupować go ze sprawdzonego źródła, bo to wpływa na jego jakość i właściwości. Konsumenci często zapominają, że miód to produkt pochodzenia zwierzęcego. Dlatego tak jak nie kupujemy nabiału czy mięsa od nieznanych sprzedawców, tak samo nie powinniśmy tego robić w przypadku miodu. Ten dostępny w sklepach i pochodzący od renomowanych producentów jest zdecydowanie dokładniej przebadany niż miód kupiony przy drodze lub na bazarku.
Wynika to przede wszystkim z faktu, że zaawansowane analizy jakościowe wymagają ogromnych nakładów finansowych i wykorzystania wykwalifikowanych laboratoriów, na które stać tylko duże firmy. W ostatecznym rozrachunku patrząc na jakość miodu, kraj pochodzenia ma niewielkie znaczenie. Mieszanki miodów czy miody importowane, które znajdziemy na sklepowych półkach, nie różnią się jakością od przebadanego miodu wyprodukowanego w Polsce.
Import podrabianego miodu, na przykład z Chin, to argument dość często powtarzany w przestrzeni publicznej. Problem w tym, że nie ma żadnych konkretnych danych na ten temat ani źródeł takich informacji. Co więcej - wg statystyk Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (JIHARS) w 2023 r. zakwestionowano jedynie 5 z blisko 1200 partii miodu wprowadzonego na nasz rynek z zagranicy. To stanowi zaledwie 0,4%...
Każda partia miodu od zagranicznego dostawcy, zanim zostanie dopuszczona na krajowy rynek, jest skrupulatnie badana – w różnych i niezależnych aspektach: fizykochemicznie (tu sprawdzane są parametry ujęte w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które określa właściwości, jakie musi posiadać miód pszczeli); na obecność cukrów obcych (tu sprawdza się, czy miód nie został zagęszczony innymi składnikami); na obecność substancji niedozwolonych, takich jak pozostałości antybiotyków, pestycydów i metali ciężkich czy analiza pyłków znajdujących się w miodzie celem określenia jego rodzaju i pochodzenia. Nie ma zatem możliwości, że w sklepie kupimy „fałszowany miód” rozcieńczany na przykład syropem ryżowym.
Artykuł reklamowy
Podobne artykuły
Komentarze