jedzenie

Szanowny Użytkowniku,

Zanim zaakceptujesz pliki "cookies" lub zamkniesz to okno, prosimy Cię o zapoznanie się z poniższymi informacjami. Prosimy o dobrowolne wyrażenie zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz udostępniamy informacje dotyczące plików "cookies" oraz przetwarzania Twoich danych osobowych. Poprzez kliknięcie przycisku "Akceptuję wszystkie" wyrażasz zgodę na przedstawione poniżej warunki. Masz również możliwość odmówienia zgody lub ograniczenia jej zakresu.

1. Wyrażenie Zgody.

Jeśli wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych Zaufanych Partnerów, które udostępniasz w historii przeglądania stron internetowych i aplikacji w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i aplikacjach w celu określenia Twoich potencjalnych zainteresowań w celu dostosowania reklamy i oferty), w tym umieszczanie znaczników internetowych (plików "cookies" itp.) na Twoich urządzeniach oraz odczytywanie takich znaczników, proszę kliknij przycisk „Akceptuję wszystkie”.

Jeśli nie chcesz wyrazić zgody lub chcesz ograniczyć jej zakres, proszę kliknij „Zarządzaj zgodami”.

Wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Możesz zmieniać zakres zgody, w tym również wycofać ją w pełni, poprzez kliknięcie przycisku „Zarządzaj zgodami”.



Artykuł Dodaj artykuł

U nas Tłusty Czwartek, na wschodzie Tłusty Tydzień.

Gdy w Polsce zajadamy się pączkami, na Syberii, gdzie śnieg pokrywa całą ziemię, ludzie przygotowują się do Maslenicy – święta, które łączy tradycję ucztowania z obrzędami mającymi na celu pożegnanie zimy. Choć odległość między naszymi kulturami jest ogromna, jedno łączy oba święta: magia wspólnego świętowania i ciepło, które daje jedzenie. Maslenica to także czas oczyszczenia i przygotowania do Wielkiego Postu, pełen symboliki związanej z odradzającą się naturą. Z jednej strony to pożegnanie zimy, a z drugiej zapowiedź nadchodzącej wiosny, co idealnie koresponduje z naszą tradycją Tłustego Czwartku.

image

Na czym polegają obchody Maslenicy?

Gdy w Polsce zajadamy się pączkami, na Syberii, gdzie śnieg pokrywa całą ziemię, ludzie przygotowują się do Maslenicy – święta, które łączy tradycję ucztowania z obrzędami mającymi na celu pożegnanie zimy. Choć odległość między naszymi kulturami jest ogromna, jedno łączy oba święta: magia wspólnego świętowania i ciepło, które daje jedzenie. Maslenica to także czas oczyszczenia i przygotowania do Wielkiego Postu, pełen symboliki związanej z odradzającą się naturą. Z jednej strony to pożegnanie zimy, a z drugiej zapowiedź nadchodzącej wiosny, co idealnie koresponduje z naszą tradycją Tłustego Czwartku.

Maslenica: kiedy Syberia tańczy na śniegu

Maslenica to nie pojedynczy dzień, lecz cały tydzień radości. Rozpoczyna się na siedem tygodni przed prawosławną Wielkanocą i przypomina nieco karnawał. To święto obchodzone w całej Rosji, na Białorusi, Ukrainie i innych krajach prawosławnych, ale na Syberii, gdzie zimowe temperatury potrafią spaść poniżej -30°C, to święto ma szczególną moc. Ludzie wierzą, że wspólne śpiewy, tańce i biesiady rozgrzeją ziemię, by ta obudziła się ze snu. Wiosna na Syberii przychodzi późno, dlatego Maslenica jest jak magiczny most między mroźną teraźniejszością a nadzieją na zielone liście.

Ważne punktem obchodów są kuligi – barwne korowody sań ciągniętych przez konie, zdobione wstążkami i dzwoneczkami. Uczestnicy ubrani w tradycyjne kożuchy śpiewają pieśni, rzucają się śnieżkami, a czasem palą kukłę symbolizującą zimę. To widowisko pełne ognia, muzyki i śmiechu, które przyciąga całe wsie. Maslenica jest nie tylko czasem zabawy, ale także duchowym przygotowaniem do Wielkiego Postu. To czas oczyszczenia, pożegnania starego i radosnego oczekiwania na nowy cykl życia. Ale najważniejsze dzieje się przy stole.

Syberyjskie biesiady: bliny, pielmeni i samowar, który nigdy nie stygnie

Gdy za oknami zawierucha, w syberyjskich domach królują bliny – cienkie, złociste naleśniki, które w Maslenicę jada się codziennie. Każdy region ma swój sekret: jedni dodają do ciasta drożdże, inni kwaśną śmietanę. Podaje się je na słodko z konfiturą lub na słono z łososiem, kawiorem i górą roztopionego masła. Blin to więcej niż potrawa – to talizman. Jego okrągły kształt ma przywołać słońce, a złoty kolor przypominać o letnim słońcu.

Obok blinów nie może zabraknąć pielmeni – maleńkich pierożków z cienkiego ciasta, wypełnionych siekaną wołowiną, cebulą i pieprzem. To danie tak praktyczne, jak surowy jest syberyjski klimat. Pielmeni mrożono w workach i przechowywano na dworze – wystarczyło wrzucić garść do wrzątku, by w kilka minut mieć sycący posiłek. Ale w Maslenicę ich przygotowanie to ceremoniał. Całe rodziny zasiadają przy stole, by lepić pierożki, opowiadać stare historie i przekazywać sekrety farszu.

Na stole pojawiają się też pirożki – pulchne bułeczki z mięsem, kapustą lub jagodami – oraz sbitień, gorący napój z miodu, ziół i korzennych przypraw. Herbata z samowara leje się strumieniami, a domowe nalewki z malin czy porzeczek rozgrzewają nawet zmarznięte dłonie.

Jak nasi przodkowie adoptowali się do mrozu i Maslenicy

W XIX wieku tysiące Polaków trafiło na Syberię w ramach zesłań. Dla wielu był to wyrok, ale ci, którzy przetrwali, musieli nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości. Maslenica, początkowo obca i niezrozumiała, z czasem stała się dla nich oknem do integracji. Polscy zesłańcy szybko odkryli, że wspólne biesiady to język uniwersalny - komentuje Sergiusz Czaczkowski, Polak pochodzący z Syberii, właściciel firmy Weda, produkującej mrożone wyroby mączne marki Mooroz.

Choć syberyjskie pielmeni przypominały nieco polskie pierogi, różniły się subtelnie – były mniejsze, bardziej pikantne, a do ciasta nie dodawano twarogu. Polacy adaptowali przepisy: czasem mieszali wołowinę z wieprzowiną, innym razem do farszu wrzucali grzyby zebrane w tajdze. Ale Maslenica to nie tylko jedzenie. Dla Polaków, oderwanych od ojczyzny, stała się też okazją do kultywowania swojej tożsamości.

W czasie kuligów śpiewano czasem polskie pieśni, a przy ogniskach snuto opowieści o dalekiej Warszawie czy Wilnie. Paradoksalnie, dzięki temu rosyjskiemu świętu, wielu zesłańców czuło się bliżej siebie – i bliżej domu – dodaje Sergiusz Czaczkowski.

Choć różni je kultura i symbolika, Maslenica i Tłusty Czwartek mówią to samo: zimą trzeba się trzymać razem. Na Syberii jedzeniem walczy się z mrozem, w Polsce – z ponurą szarugą. Bliny i pączki to tylko pretekst, by zebrać się przy stole, opowiedzieć żart, podzielić kawałem ciasta.

Być może w tym roku, zamiast ograniczać się do pączka, warto zaszaleć: upiec blin na patelni, ugotować pielmeni i zalać je gęstą śmietaną. Albo po prostu – zaprosić sąsiadów na herbatę z imbirem i przypomnieć sobie, że nawet najdłuższa zima kiedyś się kończy. Aż przyjdzie wiosna, a z nią – nowe smaki.

Artykuł reklamowy